Mineralny makijaż stycznia

Mineralny makijaż stycznia



Ostatnio ogarnęło mnie makijażowe lenistwo i na co dzień sięgam głównie po kosmetyki mineralne i nakładam je w ilości jak dla mnie minimalnej - szczególnie jeśli chodzi o wyrazisty zwykle u mnie makijaż oczu. Jeśli jesteście ciekawi, po które kosmetyki mineralne najczęściej sięgałam w styczniu to zapraszam do dalszego czytania.
Brytyjskie seriale historyczne

Brytyjskie seriale historyczne



Premiera nowego sezonu serialu Wiktoria podsunęła mi pomysł napisania postu o serialach historycznych, a ściśle rzecz biorąc brytyjskich serialach historycznych, których jestem wielką fanką.
Naturalny Nawilżający Balsam do Rąk i Ciała Wanilia Cynamon z Yope

Naturalny Nawilżający Balsam do Rąk i Ciała Wanilia Cynamon z Yope


Dziś zapraszam Was na krótką recenzję jednego produktu i takie właśnie posty zaczną pojawiać się tu częściej, gdyż mam wrażenie, że w zbiorczych zestawieniach coś zawsze ginie. Bohaterem posta będzie Naturalny Nawilżający Balsam do Rąk i Ciała Wanilia Cynamon z Yope. O dziwo jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką, ale w kolejce czeka jeszcze kilka innych produktów.

Nawilżający Balsam wybrałam raczej z myślą o pielęgnacji dłoni niż całego ciała, ponieważ uwielbiam kremy do rąk w opakowaniu z pompką. W ciągu dnia, w pośpiechu gdy chcę szybko posmarować ręce to takie rozwiązanie jest najbardziej praktyczne. Opakowanie o pojemności 300 ml jest bardzo ładne i porządnie wykonane, z charakterystyczną dla Yope grafiką.
Wybrałam zapach wanilia i cynamon z myślą o jesiennych i zimowych miesiącach, wydał mi się do nich bardzo pasujący. Zapach jest zresztą ładny i bardzo delikatny, ja wyczuwam tu bardziej wanilię niż cynamon.



Na zdjęciu widzicie cały skład balsamu, dla mnie jest dobry, ale tak jak już kiedyś pisałam, nie jestem w żadnym razie ekspertem więc lepiej niech każdy ocenia sam. Zgodnie z informacją od producenta 98% składników jest pochodzenia naturalnego. Formuła oparta jest na oleju kokosowym, arganowym, oleju ze słodkich migdałów i oliwie z oliwek. Oprócz tego mamy masło shea, glicerynę roślinną i ekstrakt z aloesu. Balsam nie zawiera SLS, SLES, PEG i parabenów, w składzie nie ma też phenoxyethanolu, którego również staram się unikać. A w każdym razie nie ma go w składzie tego opakowania, które mam ja, bo pisząc ten post w kilku drogeriach znalazłam wypisany skład z phenoxyethanolem w INCI, jeśli to prawda to wielka szkoda i w moim przekonaniu ogromny minus. Postanowiłam jednak odnosić się do wersji, którą ja posiadam, ale jeśli unikacie phenoxyethanolu to bądźcie czujni, bo nie pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że ten składnik nagle pojawia się w produkcie...

Producent obiecuje, ze balsam zapewni dobrą kondycję i wygląd skóry i ochroni ją przed zbyt szybką utratą wilgoci. Zlikwiduje szorstkość, wzmocni i nawilży skórę. A jakie są moje wrażenia?



Muszę powiedzieć, że jestem zadowolona z tego produktu. Jak już pisałam, balsam zaczęłam stosować jako krem do rąk i w ciągu dnia w tym celu sprawdził się świetnie. Wchłaniał się dobrze i szybko, nie pozostawiał nieprzyjemnego filmu, praktycznie od razu można było zabrać się za cokolwiek chciałam robić – to jest cecha bardzo ważna dla mnie. A przy tym ręce były dobrze nawilżone, nie miałam potrzeby sięgać po kolejną dawkę po kilku minutach, jak to mi się zdarzało z innymi kremami do rąk. Niestety moje dłonie ciężko znoszą zimowe mrozy i suche powietrze i w nocy potrzebują naprawdę ciężkiego kalibru. I tu pojawia się jedynie „ale” jakie mam odnośnie tego produktu – nie jest ciężkim kalibrem, co ogólnie jest dla mnie zaletą, ale w tym przypadku niestety również wadą. Dlatego też do rąk na noc postanowiłam kupić inny krem o cięższej formule, a działanie tego balsamu wypróbować również na reszcie ciała.



Balsam stosowałam na ciało przez kilka tygodni, raz dziennie po kąpieli. Balsam dobrze się rozsmarowywał, tak jak i na dłoniach szybko się wchłaniał. Nie mogę również nic zarzucić poziomowi nawilżenia. Balsam niwelował dyskomfort który pojawiał się po umyciu niezbyt udanym żelem z moich starych zapasów, który usiłowałam zużyć. Nawilżał skórę i zapewniał dobre odżywienie, które utrzymywało się przez cały dzień. Ja więc jestem z niego naprawdę zadowolona, chociaż muszę podkreślić, że mimo że mam dość wrażliwą skórę to nie jest ona jakoś ekstremalnie sucha.

Myślę, że sięgnę ponownie po ten produkt, albo jakiś podobny od Yope, gdyż jestem ciekawa czy ta formuła wydawałaby mi się również lekka i dobrze wchłaniająca się również latem.

Mieliście okazje stosować ten produkt? Na temat kosmetyków Yope krąży wiele opinii, zarówno pozytywnych jak i negatywnych jestem więc bardzo ciekawa Waszego zdania.
Robert Galbraith "Zabójcza Biel"

Robert Galbraith "Zabójcza Biel"



Na tą książkę czekałam od miesięcy. A może nawet od lat, od momentu w którym zamknęłam wcześniejszą część, "Żniwa Zła". I wreszcie jest, trafiła w moje ręce na początku grudnia, kilka dni po premierze.
Mineralne róże na zimę

Mineralne róże na zimę


W momencie przejścia z kosmetyków drogeryjnych na minerały oczywiście nie mogłam zadowolić się jednym bronzerem, jednym różem i jednym rozświetlaczem. Nie, nie nie... Zwłaszcza moja kolekcja róży jest dość obfita, dlatego mogę nawet wybierać co pasuje do danej pory roku. Dziś więc przychodzę do Was z moimi ulubionymi mineralnymi różami na zimę.
Meg Cabot "Remembrance" - recenzja książki

Meg Cabot "Remembrance" - recenzja książki



Pamiętam ekscytację z jaką w wieku trzynastu, czternastu lat polecałyśmy sobie z koleżankami książki młodzieżowe. Tak różne od ciężkich lektur, którymi "zadręczali" nas w szkole. Miałyśmy swoje ulubione serie, a jedną z najpopularniejszych był Pamiętnik Księżniczki Meg Cabot. Ja jednak wolałam inną serię tej autorki, Pośredniczkę. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż w 2016 roku, po ponad 10 latach autorka wydała kontynuację. Nie powstrzymał mnie nawet brak tłumaczenia na polski: musiałam ją mieć!

Bandi Peeling kwasowy na naczynka - recenzja

Bandi Peeling kwasowy na naczynka - recenzja


Pierwszy tydzień stycznia przywitałam w łóżku, z wysoką gorączką, w weekend miałam robić zdjęcia na bloga przy dziennych świetle, też nie wyszło dlatego początek roku na blogu jest dla mnie pod znakiem obsuwy. A dziś w ogóle miało być o czymś innym. Ale jest recenzja. Zapraszam.
Zimowe filmowe wieczory

Zimowe filmowe wieczory



Witaj roku 2019! Pewnie jeszcze przez kilka tygodni będę mylić się w dacie, a zanim się obejrzę będzie już czerwiec, a potem grudzień. Ale już nie mogę się doczekać tego co mi przyniesiesz. Obyś był lepszy od swojego poprzednika.
Copyright © 2014 Convalie , Blogger