Książki, które czytałam w ostatnich tygodniach
Po kilku bardziej szczegółowych książkowych recenzjach, dziś znów zapraszam na zbiorcze zestawienie moich lektur z ostatnich tygodni.
Dożywocie, Liza Marklund
Dożywocie to 7 tom serii o dziennikarce Annice Bengtzon i pierwsza książka pióra Lizy Marklund jaką miałam okazję czytać. Jednym słowem jest to kolejny szwedzki kryminał na mojej półce. Książkę czyta się szybko, akcja toczy się wartko, nie ma dłużyzn ani rozwlekłych opisów. Fabuła jest interesująca, ukazuje (oczywiście fikcyjne) problemy środowiska policyjnego, nieuczciwość, korupcję, chronienie siebie nawzajem. Nie jest to jakiś popularny wątek w kryminałach gdyż często główni bohaterowie są właśnie policjantami, a tutaj jest inaczej.
Książka porusza również problem przemocy wobec kobiet, co jak udało mi się dowiedzieć jest znakiem rozpoznawczym autorki, która prowadzi
kampanie przeciw przemocy wobec kobiet, bierze też aktywny udział w
społecznych debatach dotyczących problemów demograficznych. Dlatego też jest to książka, która przypadkowo wpisała się w instagramową akcję #feministycznymarzec której celem było propagowanie książek z wątkami feministycznymi i silną główną bohaterką, a w której chciałam wziąć udział.
Bohaterki Dożywocia walczą z przeciwnościami losu, z własnymi słabościami, mierzą się z realiami pracy w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn. Ale jednocześnie nie jest to jakaś ciężka lektura po której czujemy, że same niesiemy wszystkie te trudności na własnych plecach.
Jeśli lubicie kryminały to polecam tą książkę, ja z pewnością sięgnę po inne tomy z tej serii.
Vox, Christina Dalcher
Vox to książka z gatunku dystopia, opisująca wizję przyszłości w której w USA pełnię władzy mają mężczyźni, a prawa kobiet praktycznie nie istnieją. Ograniczone jest ich prawo do wolności, do nauki, a wreszcie prawo głosu - dziennie nie mogą wymawiać więcej niż 100 słów. Na rękach noszą specjalne liczące słowa bransoletki. Im więcej słów przekroczą tym większa moc prądu, którym automatycznie zostaną porażone. Jean, główna bohaterka (która nota bene nie stanowi typowo krystalicznie czystej postaci) dostaje szansę kontynuowania swoich badań nad lekiem na afazję, które prowadziła zanim odebrano jej wszystkie prawa. Okazuje się jednak, że zlecające jej pracę władze tak na prawdę dążą do wynalezienia serum tą afazję powodującego. Dylemat moralny dotyczący dalszych prac to jednak nie jedyna trudna decyzja przed jaką staje Jean.
Rzadko udaje mi się sięgać po nowości, gdyż moja lista lektur do przeczytania jest długa i zazwyczaj wszystko trafia do mnie z opóźnieniem, ale w ostatnich tygodniach widziałam tą książkę na Instagramie tyle razy, że musiałam po nią sięgnąć.
Książka kwalifikowana jest jako Literatura fantasy, Thriller polityczny, Powieść dystopijna, ale ja już po pierwszych kilku stronach pomyślałam, że dla mnie to w zasadzie jest również Horror. Horror dla kobiet, a zarazem zapewne mokry sen wielu panów o ultra konserwatywnych poglądach których opinie zdarza mi się czytać w internecie.
Książkę czytałam z dużym zainteresowaniem, chociaż fabuła nie toczyła się specjalnie wartko, a część opisów można by z pewnością skrócić. Mimo to, uważam że warto po nią sięgnąć.
Z wieloma obserwacjami autorki na temat ludzkich zachowań nie sposób mi było się nie zgodzić. Na przykład z tym, że jednak większość osób żyje w przeświadczeniu, że prawa i przywileje jakie mają są im dane raz na zawsze i nikt ich nie odbierze. I nawet jeśli dzieje się coś co nie do końca im się podoba, to wolą spędzić czas inaczej, przyjemniej, a nie na publicznej walce o te racje. Ciężko jest jednak obudzić się gdy jest już za późno, wyrzekać sobie, że tyle można było zrobić i wspominać, że grupa walcząca miała rację. Ja jestem myślę, gdzieś po środku tych dwóch grup: uliczne manifestacje nie są mi obce, ale nie zawsze mi się chce.
Oczywiście ta historia przywołuje mi na myśl Opowieść podręcznej, nieco bardziej przerażające jest jednak to, że wizję świata przedstawioną w Vox byłoby o wiele łatwiej zrealizować. Teoretycznie nie rozdzielano rodzin, pod warunkiem że te rodziny, a głównie kobiety w tych rodzinach spełniały ich warunki o "cnotliwości", nie odesłali ludzi do technologicznego średniowiecza bez komputerów, telewizji, telefonu. Ale mentalnie to było jednak totalne średniowiecze, inwigilacja, powrót do czasów gdy kobiety były własnością mężczyzn, bez praw do samostanowienia, edukacji, bez prawa do wyjazdu z kraju. Pozostaje tylko liczyć, że taka wizja nigdy się nie spełni.
Książkę czytałam z dużym zainteresowaniem, chociaż fabuła nie toczyła się specjalnie wartko, a część opisów można by z pewnością skrócić. Mimo to, uważam że warto po nią sięgnąć.
Z wieloma obserwacjami autorki na temat ludzkich zachowań nie sposób mi było się nie zgodzić. Na przykład z tym, że jednak większość osób żyje w przeświadczeniu, że prawa i przywileje jakie mają są im dane raz na zawsze i nikt ich nie odbierze. I nawet jeśli dzieje się coś co nie do końca im się podoba, to wolą spędzić czas inaczej, przyjemniej, a nie na publicznej walce o te racje. Ciężko jest jednak obudzić się gdy jest już za późno, wyrzekać sobie, że tyle można było zrobić i wspominać, że grupa walcząca miała rację. Ja jestem myślę, gdzieś po środku tych dwóch grup: uliczne manifestacje nie są mi obce, ale nie zawsze mi się chce.
Oczywiście ta historia przywołuje mi na myśl Opowieść podręcznej, nieco bardziej przerażające jest jednak to, że wizję świata przedstawioną w Vox byłoby o wiele łatwiej zrealizować. Teoretycznie nie rozdzielano rodzin, pod warunkiem że te rodziny, a głównie kobiety w tych rodzinach spełniały ich warunki o "cnotliwości", nie odesłali ludzi do technologicznego średniowiecza bez komputerów, telewizji, telefonu. Ale mentalnie to było jednak totalne średniowiecze, inwigilacja, powrót do czasów gdy kobiety były własnością mężczyzn, bez praw do samostanowienia, edukacji, bez prawa do wyjazdu z kraju. Pozostaje tylko liczyć, że taka wizja nigdy się nie spełni.
Noc z czwartku na niedzielę, Gaja Grzegorzewska
Jest to drugi tom serii o detektyw Julii Dobrowolskiej, po pierwszym Żniwiarzu. O ile w pierwszej części fabuła była dla mnie bardzo wciągająca i książkę czytało się dobrze mimo nieco potocznego stylu pisania i trochę naiwnych opisów to byłam to w stanie przełożyć na karb literackiego debiutu, w którym nadrabiał pomysł. Tu nie nadrabiało nic. Mimo, że początek książki był niezwykle obiecujący - zbrodnia popełniona w starej kamienicy o której krążą mroczne legendy, w dodatku akcja dziejąca się w moim Krakowie, to później brnęłam przez książkę nie czując żadnego celu. Intryga była dość płytka, styl pisania straszny, a niektóre opisane elementy wręcz obrzydliwe. Najciekawsze w całej historii były relacje między bohaterami znanymi ze Żniwiarza, ale i to było przedstawione jakby okiem gimnazjalisty. No nie podobało mi się i nie polecam. Ale dam pewnie serii jeszcze jedną szansę, zostało jeszcze kilka tomów więc może znajdę tam coś bardziej przystępnego.
Władca Ciemności, Donato Carrisi
O trzeciej części świetnej serii kryminalnej o Marcusie pisałam w recenzji w zeszłym tygodniu. Jeśli jesteście fanami kryminałów, a jeszcze nie znacie książek tego autora to serdecznie polecam!
Jeden pocałunek (Because of Miss Bridgerton), Julia Quinn
Skoro już ujawniłam przed Wami moją miłość do romansów historycznych, nie widzę powodów by nie wspomnieć tu o tych, które czytałam ostatnio. Jeden pocałunek to pierwsza część sagi o Rodzinie Rokesby, a jednocześnie prequel serii o Bridgertonach, a której pisałam tutaj.
Billie Bridgerton nie jest typową panną z towarzystwa. Mimo, że jej ojciec jest wicehrabią dziewczyna woli spędzać czas na wsi doglądając majątku niż na londyńskich salonach. Od dzieciństwa przyjaźni się z rodzeństwem Rokesby'ch mieszkającym w sąsiedztwie i jak wszyscy sądzą, któregoś dnia poślubi jednego z nich. Andrew i Edward to jej dobrzy przyjaciele, ale gdy spadając z drzewa na dach starej chałupy skręca kostkę z pomocą przychodzi jej George, jedyny z Rokesby'ch, z którym nigdy się nie dogadywała.
Książkę czytało mi się oczywiście bardzo szybko, jako że jest to raczej lekka literatura. Historia jest bardzo przyjemna, chwilami zabawna, chociaż w zasadzie w porównaniu z innymi książkami Julii Quinn fabuła jest raczej spokojna i bardzo przewidywalna. Mimo to, nie żałuję tych dwóch wieczorów które nad nią spędziłam, bo później sięgnęłam po drugą część serii...
Małżeństwo ze snu (The Girl With The Make-Belive Husband), Julia Quinn
Drugi tom serii o Rodzinie Rokesby bardzo mi się spodobał. Fabuła była ciekawsza i bardziej skomplikowana niż w pierwszym tomie. Przeczytałam tą książkę jednym tchem, bo mimo, że szczęśliwe zakończenie w romansach mamy murowane, to byłam bardzo ciekawa rozwinięcia niektórych wątków.
Wsiadając na statek do Nowego Jorku Cecilia decyduje się na najbardziej szalony krok w swoim życiu. Musi odnaleźć brata, wojskowego który został ranny walcząc po stronie brytyjskiej w czasie Wojny o Niepodległość. Thomasa nie ma jednak w nowojorskim szpitalu, Cecilia znajduje za to jego przyjaciela, Edwarda z którym przez kilka lat korespondowała dopisując parę słów w listach do brata. Kiedy dowódcy odmawiają niespokrewnionej z rannym kobiecie opieki nad nim, wiedziona emocjami oświadcza, że jest jego żoną. Gdy Edward odzyskuje przytomność okazuje się, że utracił pamięć, ale poznaje Cecilię mimo że nigdy się nie spotkali.
Dajcie znać w komentarzach jakie ciekawe książki czytaliście ostatnio.
Dajcie znać w komentarzach jakie ciekawe książki czytaliście ostatnio.
Żadnej z tych książek nie czytałam. A ostatnia przeczytana książka? W sumie marzec obfitowała w takie sobie książki albo słabe ale w lutym czytałam "Żona Nazisty. Jak pewna Żydówka przeżyła zagładę" - to książka, która była naprawdę ciekawa.
ReplyDeletePozdrawiam.
Dawno nie czytałam nic o tematyce związanej z wojną, muszę to sobie zapisać :)
DeleteNie znam żadnej z tych książek, ale bardzo zaciekawiła mnie Vox. Ostatnio przeczytałam Przerwaną lekcję muzyki.
ReplyDeleteZainteresował mnie ten tytuł, muszę obczaić i książkę i film :)
DeleteOoo żadnej nie czytałam :)
ReplyDeleteDawno temu też miałam fazę na romanse historyczne;) Tych jednak nie pamiętam....zresztą potem wydawały mi się takie same - może dlatego właśnie przestałam je czytać...
ReplyDeletepozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ja mam takie rzuty na to, chyba ze dwa czy trzy lata nie czytałam żadnego ale ostatnio mi się przypomniało i wróciłam do tematu ;)
DeleteSporo przeczytałaś :)
ReplyDeleteStaram się codziennie przeczytać kilka stron, ale nie zawsze wychodzi ;)
Delete