Wytrwałam dwa miesiące bez zakupów kosmetycznych. Podsumowanie


Od początku kwietnia na instagramie pokazywałam moje postępy w bezzakupowych wyzwaniach. Najpierw walczyłam sama, w kwietniu zdecydowałam się całkowicie zrezygnować z kupowania kosmetyków, a potem dołączyłam do wyzwania #majbezzakupów organizowanego przez PinkishBeauty w ramach którego nie kupowałam ani kosmetyków, ani ubrań, ani innych gadżetów i dupereli.  Nie było to łatwe, ale się udało.
Do podjęcia wyzwania zmobilizowały mnie przede wszystkim ogromne zapasy kosmetyków, które nagromadziłam. Postanowiłam to wszystko spisać, podsumować, dać sobie dwa miesiące na detoks a docelowo zmienić podejście do zakupów i nauczyć się ograniczać do rzeczy które rzeczywiście potrzebuję i tylko sporadycznie pozwalać sobie na jakieś dodatkowe przyjemności. A nie gromadzić 5 szamponów bo promocja...

Przyznam się również, że u mnie nadmierne kupowanie jest niestety (bardzo niedobrym) sposobem radzenia sobie ze stresem. Kiedy jestem smutna albo zdenerwowana prędzej rzucam się na różne okazje, promocje itd. A że ostatnie miesiące były dla mnie dość trudne to "powodów" do kupowania nie brakowało. I szczerze mówiąc na początku wyzwania nie było łatwo z tym walczyć. Przeglądam facebooka, a tu reklama moich ulubionych minerałów, jeszcze trudniej było przeglądać instagrama, w końcu obserwuję wiele kosmetycznych profili. Tymczasem ominęła mnie promocja -55% w Rossmannie, przeceny na Wielkanoc/Weekend Majowy/Dzień Matki. Nie było łatwo ale wytrwałam. I obserwując to doszłam do wniosku, że... zawsze będzie kolejna promocja. I robienie wielkich zapasów nie ma sensu. Co innego czekanie na promocje przy zaplanowanym zakupie, czasem oferty są bardzo korzystne i lepiej poczekać niż zapłacić całą cenę. Ale też marki i sklepy wykorzystują ten boom na kosmetyki i non stop podsuwają kolejne pokusy. W końcu z tego żyją. Ja jednak chciałabym uważać się za istotę myślącą, a nie podatnego na manipulację idącego za tłumem barana i muszę nauczyć się kontroli.

Zaznaczę również, że w każdym miesiącu miałam zakup awaryjny który wykorzystałam. W kwietniu kupiłam naturalną bazę pod cienie i mimo, że rzeczywiście ciągle szukam w tej kategorii dobrego dla mnie produktu to teraz obiektywnie oceniam, że mogłam się bez tego zakupu obejść. W maju natomiast mama zaproponowała, że będąc na wyjeździe zrobi dla mnie zakupy w DM, na które nie miałam szansy od jakichś 2 lat i pewnie długo mieć nie będę, więc tej okazji akurat nie żałuję. 

Wyzwanie rozpoczęłam od spisania wszystkich produktów, które mam w domu. Taki spis dał mi sporo do myślenia, uświadomił mi ogrom i bezsens tego wszystkiego i to, że dotychczas w zasadzie nie panowałam nad tym co mam. I jeśli kupujecie dużo to polecam sobie taki spis zrobić dla samej świadomości. A dobrze wiem, że kończy się to tak, że zanim dojdziemy do piątego szamponu z zapasów to wyszło 10 nowości i albo je też kupujemy i te stare nadal leżą albo w poczuciu obowiązku zużywamy z niezadowoleniem te stare, które przecież w momencie zakupu dały tyle radości i miały być najlepsze.
Jak możecie zauważyć na poniższych planszach z zapasami, w kilku kategoriach zebrałam tego całkiem sporo. Nie jestem w stanie wytłumaczyć logicznie 3 butelek hydrolatów w zapasie przy 3 otwartych, aktualnie używanych starych butelkach. Albo 21 szminek, zwłaszcza, że ostatnimi czasy usta totalnie mi się buntują i nie mogę ich nosić... 



Czy udało mi się przez te 2 miesiące ograniczyć zapasy? Z pewnością. Udało mi się zużyć żel pod prysznic, maskę do włosów, jedno opakowanie glinki, krem do twarzy, olej, wodę termalną, pomadkę, na wykończeniu jest też tusz do rzęs, odżywka, krem pod oczy i 2 z 3 nieszczęsnych hydrolatów. Gorzej sprawa ma się z kolorówką, większość z tych produktów nie jest jeszcze na granicy ważności, ani na wykończeniu, ale chyba będę musiała podejść do nich metodą KonMari i wyrzucić te, które już nie sprawiają mi szczęścia. Na razie ich obecność pomaga pod tym względem, że mówię sobie, że nie ma gdzie wsadzić ewentualnych nowych nabytków.

Dużo większą przyjemność sprawiło mi oczywiście spisanie listy produktów na kolejne miesiące. Podzieliłam ją na dwie kategorie: lista zakupów z produktami których potrzebuję oraz lista zachcianek z produktami które chciałabym kupić. Zgodnie z moimi pierwotnymi założeniami moje wyzwanie skończy się bowiem dopiero za miesiąc. W czerwcu będę mogła kupić tylko przedmioty z listy zakupów i jedną dodatkową rzecz. A później? Później chciałabym nauczyć się trzymać systemu opartego o taką listę, oczywiście z dopuszczalnymi dodatkowymi zakupami ale w granicach rozsądku.



Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tego, że udało mi się wytrwać, ale przede wszystkim z tego że miałam okazję przeanalizować, przemyśleć i wyciągnąć wnioski co mam nadzieję pozwoli nieco zmienić moje postępowanie.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam dzisiejszym wywodem. Będzie mi miło jak napiszecie w komentarzach czy jesteście na zakupach bardziej powściągliwi czy często dajecie się ponieść okazji. Bardzo ciekawy post na temat zakupoholizmu, o wiele bardziej wnikliwy niż mój znajdziecie u I like quiet And Sun .

13 comments:

  1. Super! Ja bardzo ostre cięcia zrobiłam, udaje mi się też :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gratuluje, ja się staram cały czas, jeszcze muszę czystki zrobić w starych kosmetykach ;)

      Delete
  2. Z Twoimi zapasami nie jest tak źle, ja mam 20 żeli pod prysznic (głównie limitki Balea i Isany) :P Ale też sporo zużywam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ładna kolekcja :D Ja właśnie większości nie zużywam tak szybko jak kupuję...

      Delete
  3. Ja na szczęście w kwestii zakupów jestem minimalistką ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zazdroszczę ;) Mnie tyle rzeczy kusi...

      Delete
  4. Naprawdę świetnie, że udało się Tobie wytrwać w tym postanowieniu, wtedy na pewno łatwiej używać zgromadzonych zapasów. :) Ja też ograniczyłam mocno zakupy, chociaż mam na moim koncie kilka małych zakupowych grzeszków. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czasem można sobie pozwolić na szaleństwo ;) Byleby nie codziennie :D

      Delete
  5. genialna sprawa! muszę wziąc z Ciebie przykłąd i też tozrobić,tym bardziej że niedługo się wyprowadzam i nie chce przewozić pgromu produtów;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie też właśnie czeka przeprowadzka, liczę że wtedy zrobię redukcję starych produktów :D

      Delete
  6. O rany dziękuję za podlinkowanie :) Gratuluję mobilizacji i podjęcia się walki z problemem. Będę trzymać kciuki za dalsze zużywanie zapasów. Wiem jak ciężko jest nie kupować, kiedy wszyscy dookoła bombardują nowościami i swoimi zakupami na promocjach. Człowiek może mieć wrażenie, że coś go omija i powinien być "na bieżąco", ale to jest bardzo złudne. Jak sama słusznie zauważyłaś teraz ciągle jest gdzieś jakaś promocja. Natomiast ilość wchodzących na rynek nowości kosmetycznych jest po prostu nie do ogarnięcia. Mam czasem wrażenie, że tak jak w modzie mamy zjawisko fast fashion, tak i w przypadku świata kosmetycznego zaczyna się dziać podobnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :) Jest dokładnie tak jak piszesz, często mam wrażenie że coś mnie omija jak nie kupuję, ale świadomie wiem, że to nie jest tak. Przy takim natłoku nowości nie ma szans wszystkiego spróbować. Bardzo trafne spostrzeżenie, też tak sądzę, że świat kosmetyczny podąża za modowym, niestety w złym kierunku. Ja jednak lubię zużywać produkty do końca i nie marnować (chyba że coś mi nie służy, ale wtedy i tak staram się znaleźć inne rozwiązanie albo jeśli się da to oddać innej osobie) :)

      Delete
    2. Powiem Ci, że jak oglądam czasem typowo urodowe youtuberki, to nawet one nie nadążają za tym wszystkim, bo ilość paczek pr-owych jakie dostają idzie na setki. A to przecież ich praca. Ja też lubię zużywać produkty do końca i jeszcze rozcinać opakowania :)

      Delete

Copyright © 2014 Convalie , Blogger