Hydrolaty Bioline - Czystek, Geranium Bourbon, Rozmaryn oraz Różany
Jeśli miałabym wybrać jeden typ kosmetyku, którego stosowanie sprawia mi największą przyjemność, byłby to bez wątpienia hydrolat. Czasem jak zacznę psikać to nie mogę przestać (co tam, że przy piątym psiknięciu woda cieknie po brodzie). I pomimo, że w te wakacje hydrolat miętowy z Your Natural Side skradł moje serce, to dziś opiszę hydrolaty Bioline, które używam już od dłuższego czasu.
Hydrolat to produkt otrzymywany przy destylacji roślin z parą wodną, zawierający pochodzące z nich cenne substancje rozpuszczalne w wodzie.
W mojej pielęgnacji hydrolaty całkowicie wyparły toniki, do których i tak nigdy nie miałam specjalnego przekonania.
Przechodząc do produktów Bioline, nie mogę nie zacząć tego postu od kilku słów o opakowaniu. Bo jest ono po prostu piękne. Szklane z gustowną, elegancką zatyczką uświetni każdą toaletkę. Atomizer również działa bez zarzutu. Jedyne do czego mogę się przyczepić to brak możliwości zdjęcia zatyczki i przelania hydrolatu do mniejszej buteleczki, np. na podróż.
Myślę, że to między innymi ze względu na opakowanie hydrolaty Bioline są nieco droższe niż produkty tego typu innych firm, ale uważam, że są to produkty bardzo dobrej jakości, o dobrej wydajności. Są warte każdej wydanej złotówki.
Na stronie producenta można odnaleźć informację, iż hydrolaty nie zawierają SLS, parabenów, sztucznych barwników, olei mineralnych, olei parafinowych, silikonów, PEG i glutenu i rzeczywiście w składzie dostajemy tylko czysty produkt.
Bio Hydrolat z Czystka
Zacznę dziś od mojego ulubieńca, czyli hydrolatu z czystka.
INCI: Cistus Laudaniferus Bio
Wybrałam go ze względu na wskazanie do stosowania przy przebarwieniach, mikrouszkodzeniach skóry oraz rozszerzonych porach. I muszę przyznać, że w tych kategoriach działa na piątkę. Nakładałam go na noc pod krem i już po kilku dniach zauważyłam, że rano pory są widocznie zmniejszone, a przebarwienia po niedoskonałościach mniej widoczne. Na mojej skórze ślady po zmianach utrzymują się niestety bardzo długo, ale hydrolat z czystka przyspieszył ich znikanie. Ogólnie cera zdawała się być wygładzona i ukojona.
Hydrolat ma delikatny, ziołowy zapach. Dla mnie bardzo przyjemny i kojący.
Jeśli borykacie się z przebarwieniami i rozszerzonymi porami to bardzo go polecam.
Ten hydrolat przeznaczony jest do cery suchej i dojrzałej, więc kupiłam go z myślą o mamie, ale sama również miałam okazję go przetestować. Mimo, iż nie mam suchej skóry doceniłam jego łagodzące i kojące działanie. Niestety jak większość różanych produktów powodował potęgowanie się zaczerwienienia które występuje u mnie w centralnej części twarzy, więc stosowanie go na co dzień nie wchodziło w grę. Moja mama natomiast jest z niego bardzo zadowolona, potwierdziła że skóra po jego zastosowaniu nabrała zdrowszego wyglądu, dobrze działał również w zakresie łagodzenia podrażnień.
Zapach hydrolatu jest oczywiście klasycznie różany, chociaż wydaje mi się, że delikatniejszy niż w przypadku np. hydrolatu z Make Me Bio.
Hydrolat Rozmarynowy dla odmiany przeznaczony jest do pielęgnacji skóry głowy, o której czasem zdarza mi się zapominać. Na ten produkt zwróciłam uwagę ze względu na obiecywane działanie na przetłuszczającą się skórę głowy, w momencie kiedy moje włosy po pół dnia wołały o kolejne mycie i chwytałam się każdej deski ratunku. I powiem tak... Nie liczcie na spektakularny efekt. Hydrolat bez wątpienia dawał uczucie odświeżenia i ukojenie mojej skórze głowy, ale nie ma co się łudzić, że rozwiąże problem tłustej skóry. Odświeżenie, które daje też nie jest na miarę suchego szamponu lub może inaczej: jest lepiej wyczuwalne niż widoczne. Tak więc ja bardziej skupiłam się na odczuciach niż na wyglądzie włosów i tu na prawdę zauważyłam różnicę: minimalizował swędzenie i podrażnienia. Czy kupiłabym go jeszcze raz? Myślę, że tak, ze względu na ładny rozmarynowy zapach i uczucie odświeżenia jakie dawał.
Hydrolat ma delikatny, ziołowy zapach. Dla mnie bardzo przyjemny i kojący.
Jeśli borykacie się z przebarwieniami i rozszerzonymi porami to bardzo go polecam.
Bio Hydrolat Róża Damascena
INCI: Rosa Damascena Bio
Ten hydrolat przeznaczony jest do cery suchej i dojrzałej, więc kupiłam go z myślą o mamie, ale sama również miałam okazję go przetestować. Mimo, iż nie mam suchej skóry doceniłam jego łagodzące i kojące działanie. Niestety jak większość różanych produktów powodował potęgowanie się zaczerwienienia które występuje u mnie w centralnej części twarzy, więc stosowanie go na co dzień nie wchodziło w grę. Moja mama natomiast jest z niego bardzo zadowolona, potwierdziła że skóra po jego zastosowaniu nabrała zdrowszego wyglądu, dobrze działał również w zakresie łagodzenia podrażnień.
Zapach hydrolatu jest oczywiście klasycznie różany, chociaż wydaje mi się, że delikatniejszy niż w przypadku np. hydrolatu z Make Me Bio.
Bio Hydrolat Rozmaryn
INCI: Rossmarinus officinalis
Hydrolat Rozmarynowy dla odmiany przeznaczony jest do pielęgnacji skóry głowy, o której czasem zdarza mi się zapominać. Na ten produkt zwróciłam uwagę ze względu na obiecywane działanie na przetłuszczającą się skórę głowy, w momencie kiedy moje włosy po pół dnia wołały o kolejne mycie i chwytałam się każdej deski ratunku. I powiem tak... Nie liczcie na spektakularny efekt. Hydrolat bez wątpienia dawał uczucie odświeżenia i ukojenie mojej skórze głowy, ale nie ma co się łudzić, że rozwiąże problem tłustej skóry. Odświeżenie, które daje też nie jest na miarę suchego szamponu lub może inaczej: jest lepiej wyczuwalne niż widoczne. Tak więc ja bardziej skupiłam się na odczuciach niż na wyglądzie włosów i tu na prawdę zauważyłam różnicę: minimalizował swędzenie i podrażnienia. Czy kupiłabym go jeszcze raz? Myślę, że tak, ze względu na ładny rozmarynowy zapach i uczucie odświeżenia jakie dawał.
Bio Hydrolat Geranium Bourbon
INCI: Geranium Bourbon Organic L
Ten hydrolat jest na prawdę wielofunkcyjny. Zgodnie z obietnicą producenta działa normalizująco, nawilżająco, łagodząco. I do tego pachnie najładniej ze wszystkich tu wymienionych. Ja z kolei nabyłam go do odświeżania makijażu, gdyż początkowo na stronie producenta widniała informacja o takim użyciu. W tym zastosowaniu również dobrze mi się sprawdza, obawiam się jednak że stosowanie hydrolatów w tym celu jest sprawą bardzo indywidualną, wiem że niektórym makijaż może się ścierać albo ważyć, moja skóra jednak bardzo lubi takie zabiegi.
Myślę, że zrobię osobny post w którym opiszę moje sposoby na odświeżanie makijażu po całym dniu.
Oferta hydrolatów z Bioline cały czas się powiększa i teraz liczy sobie już dziewięć produktów. Kiedy przygotowując ten post weszłam na ich stronę i zobaczyłam dwie nowości od razu dopisałam je do mojej listy zakupów. Używałyście hydrolatów tej firmy? Jeśli tak, to z którego byłyście najbardziej zadowolone? A jeśli nie to jakiej firmy hydrolaty polecacie?
Nie używam hydrolatów, ale chyba powinnam zacząć. Trzeci mnie zainteresował :)
ReplyDeleteBardzo polecam, ja je uwielbiam zwłaszcza za mega przyjemną aplikację :)
Delete