Mój tydzień w Portugalii - część III - Lizbona


Dziś zapraszam Was na ostatnią część moich portugalskich pamiętników z wakacji, tym razem na tapecie mam stolicę kraju, czyli Lizbonę.
Na początku muszę napisać kilka słów o feralnym dniu naszego przyjazdu do tego miasta. Jak już pisałam z Porto do Lizbony dostałyśmy się pociągiem, po drodze miałyśmy zobaczyć portugalską Wenecję, czyli Aveiro, niestety okazało się, że wszystkie (15) szafki na dworcu były zajęte, przechowalnia bagażu w niedzielę była nieczynna, a zwiedzanie z walizkami okazało się istnym koszmarem, bo niemal wszystkie chodniki w miasteczku pokryte były mini kocimi łbami więc w gruncie rzeczy nic nie zobaczyłyśmy. To taka mała informacja, jakby ktoś sobie planował wycieczkę z postojem w tej miejscowości. Nie ma lekko. W samej Lizbonie bez trudu dotarłyśmy na położone w centrum miejsce noclegu z AirBnb, gdzie zastałyśmy zagrzybiałe ściany, dziurę w suficie pod prysznicem z licznymi pajęczynami w środku i wiele innych cudownych niespodzianek. Ja się prawie popłakałam, po 5 minutach w tym miejscu (w którym miałyśmy nocować przez 4 dni) uciekłyśmy na zakupy i dobrze bo w trakcie spaceru doszłam do poważnego wniosku, że nie po to odkładam kilka miesięcy pieniądze na wakacje żeby później męczyć się i przy moich licznych alergiach, AZS itp. stwarzać jeszcze zagrożenie dla zdrowia. Tak więc skończyło się tak, że o 22 szukałyśmy innego mieszkania, a AirBnb obiecało wyegzekwować zwrot pieniędzy za to pierwsze. Tak też się stało, a piszę o tym dlatego, że ja ogólnie uważam się za niekonfliktową osobę, bardzo nie lubię stwarzać problemów i czepiać się i mało brakowało że zacisnęłabym zęby i przebolała te kilka dni. Są jednak jakieś granice i nie można się dawać wykorzystywać, więc jeśli kiedyś mielibyście podobną sytuację korzystając z tego serwisu (dla mnie to był 1 raz, a korzystam już kilka lat) to polecam zrobić zdjęcia i skontaktować się z Pomocą. Reagują dość szybko i jeśli ma się dowody w postaci zdjęć to nie ma problemu by sprawę załatwić.
No to teraz do przyjemniejszej części wyjazdu!

Klasztor Hieronimitów


Lizbona jest sporym, bardzo rozległym miastem więc jeśli chcemy je w miarę gruntownie zwiedzić potrzebujemy na to kilku dni. Jedne z najbardziej znanych i malowniczych zabytków Lizbony znajdują się w położone z dala od jej centrum dzielnicy Belem. Mowa tu o zbudowanych w stylu manuelińskim Klasztorze Hieronimitów oraz Wieży Belem. Oba zabytki wpisane są na listę UNESCO. W Klasztorze największe wrażenie zrobiły na mnie przepiękne krużganki, którymi można się przechadzać na dwóch kondygnacjach. Wieża Belem, którą także można zwiedzać od środka, zbudowana jako miejsce o charakterze militarnym, miała strzec wejścia do lizbońskiego portu.

Krużganki w Klasztorze Hieronimitów

Wieża Belem

Dzielnica Belem kojarzona jest również z portugalską rolą w Wielkich Odkryciach Geograficznych, nad brzegiem Tagu znajduje się tu Pomnik Odkrywców. Jest to dobre miejsce by sfotografować jeden z dwóch mostów na Tagu: charakterystyczny czerwony Most 25 Kwietnia. Belem znane jest również z ciastek Pasteis de Belem, my jednak ominęłyśmy obleganą przez turystów cukiernię, gdyż codziennie raczyłyśmy się identycznymi ciastkami (zwanymi poza Belem Pasteis de Nata) z lokalnej cukierni dla tubylców, położonej 2 kroki od naszego mieszkania.


Pomnik odkrywców


Pasteis de Nata

Wracając jednak do centrum Lizbony. Nasze zwiedzanie rozpoczęłyśmy od najstarszej dzielnicy miasta, Alfamy o wąskich średniowiecznych uliczkach, zwieńczonej położonym na wzgórzu zamkiem Maurów. Miałyśmy okazję zobaczyć lizbońską Katedrę Se, a  trakcie spaceru zajrzałyśmy na kilka punktów widokowych.

Uroczy zakątek przy Miradouro de santa luzia

Następnie udałyśmy się do jedynej położonej na płaskim terenie dzielnicy w centrum, czyli Baixy. Na Praça de Comercio weszłyśmy na przypominający trochę berlińską Bramę Brandenburską Łuk Triumfalny, a następnie dotarłyśmy do kolejnego popularnego zabytku, ufundowanej na początku XX w. zabytkowej windy Elevador de Santa Justa, która zawiozła nas do kolejnej dzielnicy, położonej powyżej Baixy - Chiado.


Praça de Comercio

Elevador de Santa Justa
Chiado to luksusowa dzielnica słynąca z drogich sklepów. Swój spacer po niej zaczęłyśmy od punktu widokowego nad wspomnianą już windą, a następnie odwiedziłyśmy klasztor, a może raczej ruiny klasztoru karmelitów. Klasztor padł ofiarą trzęsienia ziemi, które nawiedziło Lizbonę w 1755, a jego odbudowa nigdy nie została ukończona. Jego "wnętrze" robi naprawdę niesamowite wrażenie.

Widok z platformy widokowej

Kościół karmelitów
W trakcie naszego spaceru po Chiado zahaczyłyśmy m.in. o Praça de Luis de Camões, plac na którym stoi pomnik najsłynniejszego pisarza portugalskiego, przeszłyśmy się również koło najbardziej znanej kawiarni, Cafe Brasileira. Następnie przechodząc przez kolejną dzielnicę, Bairro Alto dotarłyśmy do Ogrodu Botanicznego, gdzie w cieniu egzotycznych drzew zrobiłyśmy sobie małą przerwę.

Ogród botaniczny

Ostatniego dnia naszego pobytu w mieście, udając się już w stronę lotniska zahaczyłyśmy jeszcze o lizbońskie Oceanarium, które jest największym w Europie. Akwarium znajdujące się w centrum kompleksu jest na prawdę ogromne, część pływających tam gatunków ryb widziałam po raz pierwszy.

Oceanarium

Oceanarium
To już koniec mojej relacji z pobytu w Lizbonie. Mam nadzieję, że podobał Wam się taki przerywnik o zwykłej tematyki na blogu. Portugalia bardzo mi się spodobała i nie mogłam nie podzielić się z Wami wrażeniami.

18 comments:

  1. Piękne zdjęcia. Roślinność i architektura robią wrażenie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że klimat tam sprzyja roślinom, bo jest ciepło, ale jednak od oceanu przychodzi też wiatr i opady więc mają wszystko czego potrzebują ;)

      Delete
  2. Chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo to Oceanarium :) Zazdroszczę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oceanarium było super, na prawdę robiło wrażenie :)

      Delete
  3. Bardzo piękne widoki. Te zabytki robią wrażenie. Chciałabym kiedyś odwiedzić te miejsca... Może uda mi się spełnić to pragnienie. Pozdrawiam cieplutko! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzymam kciuki żeby się kiedyś udało :)

      Delete
  4. Przepiękne mają budowle :D Szkoda, że tak wyszło z noclegiem, ale przynajmniej dobrze się skończyło ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Było trochę nerwów, ale wycieczka bardzo udana więc było warto ;)

      Delete
  5. Wygląda zachwycająco, chciałabym się tam kiedyś wybrać :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Polecam, naprawdę jest co zwiedzać w Portugalii :)

      Delete
  6. Tam mnie jeszcze nie było- a patrząc na Twoje zdjęcia zdecydowanie muszę kiedyś tam pojechać:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    ReplyDelete
  7. jak tam cudownie !
    bardzo dobrze zrobiłyście z tym mocnlegiem, ja ogólnie jak ktoś jest w porządku wobec mnie to ja też jestem, ale jak ktoś odwala taką manian e to też bym chciaął to wyegzekwować, to co się należy! więc bardzo dobrze!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja na początku byłam w lekkim szoku bo pierwszy raz mi się to przydarzyło ale dobrze, że się otrząsnęłam ;)

      Delete
  8. Czekałam na kolejną Twoją fotorelację z Portugalii - i jest :D
    Jak zwykle przepiękne zdjęcia, a miejsce niesamowicie cudowne! Sama w sierpniu dodam relację z moje wyjazdu do Amsterdamu :) Mam nadzieję, że uda mi się uchwycić urokliwość tego miejsca, tak jak Tobie Lizbony:)
    Pozdrawiam,
    Aleksandra

    ReplyDelete
  9. Bardzo mi przykro, też miałam kiedyś podobną sytuacje na Sycyli gdzie w ostatnim momencie musieliśmy szukać lokum...Stan mieszkania był ok jednak okolica była podejrzana! Zdrowie najważniejsze ale też dużo nerwów i stresu nas to kosztowało...Od tego czasu mam spory dystans do tego serwisu.

    Przepiękna miejscowość, mam nadzieje, że kiedyś ją odwiedze;) Krużganki przepiękne, robią wrażenie na zdjęciach a co dopiero na żywo:)

    ReplyDelete
  10. Ahhh, Portugalia - nic tylko zwiedzać i rozkoszować się pięknem architektury; jestem szczerze zauroczona! :)
    Ps. Narobiłaś mi smaka na portugalską słodkość :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
  11. Super wakacje miałaś, te tramwaje są urocze. Dobrze, że nie zostałyście w tym Airbnb, jak gdzieś jest grzyb to trzeba od razu uciekać.

    ReplyDelete

Copyright © 2014 Convalie , Blogger