Moja mini kolekcja kosmetyków ColourPop - Recenzja
Marka ColourPop kusiła mnie swoimi pięknymi cieniami już od kilku lat. Teraz wreszcie znalazły się w mojej kolekcji, wraz z paletą i rozświetlaczem. Czy warto zamawiać kilka cieni aż z Los Angeles? O tym będzie w dzisiejszym poście.
Od nabycia produktów ColourPop odstraszały mnie ceny w polskich sklepach internetowych oraz koszt wysyłki z USA, który regularnie stanowi prawie równowartość dwóch ich cieni! Darmowa przesyłka zaczyna się natomiast od 50$ a trochę było mi szkoda wydawać od razu 200 zł na produkty, o których słyszałam co prawda wiele dobrego, ale nie miałam okazji nawet zobaczyć na żywo. Jeśli macie podobne odczucia mam dwa wyjścia z sytuacji (i żadne z nich nie mówi: Nie kupuj!): poczekać na promocję z darmową dostawą (była w zeszłym tygodniu o czym informowałam w stories na instagramie) albo zebrać przyjaciółki i zaczaić się na wyprzedaż, która z mojej obserwacji pojawia się dość często – najlepiej zapisać się do newslettera na ich stronie i być na bieżąco i wtedy kwota 50$ uzbiera się sama. Ja dwukrotnie zdecydowałam się na opcję numer dwa.
Ceny produktów ColourPop nie są wysokie, w regularnej cenie znane Super Shock Shadows nabędziecie za 5$, Super Shock Cheek za 8 $, a ceny palet wahają się od 12 do 22 $, więc też nie są to ceny z kosmosu. Jeśli chodzi o cło to na własnym przykładzie mogę powiedzieć tyle, że na pewno przy paczce za 60$ nie ma żadnych problemów.
Super Shock Shadows
Wszystkie dobre rzeczy, które słyszeliście o tych cieniach z mojego doświadczenia są prawdą. Mają wyjątkową konsystencję: nie są pudrowe, nie obsypują się, są bardzo „gładkie” wręcz suną przy nakładaniu, ale nie są też kremowe, nie robią grudek, nie zasychają (te które mam najdłużej po ok. roku nie zmieniły swojej konsystencji). Perfekcyjne połączenie. Do tego są świetnie napigmentowane, matowe, lub przepięknie błyszczące. Mają różne wykończenia, z mniejszymi lub większymi drobinkami. Ja nie podzielam internetowej obsesji swatchowania wszystkiego, wolę oglądać cienie na oku niż na ręce, ale te swatchują się po prostu przepięknie. Z tego powodu widziałam trochę opinii, że właśnie na swatchach te cienie wypadają najładniej, a na powiekach słabo. Myślę, że jeśli nakładamy je na powieki pędzlem to możemy mieć takie odczucia. Dlatego ja Super Shock Shadows, zwłaszcza te błyszczące, nakładam wyłącznie palcem!
Glow
To jedyny matowy cień w mojej kolekcji, przy tegorocznym zamówieniu miałam na oku jeszcze dwa inne, ale ostatecznie wygrała moja miłość do błysku. Glow ma odcień złamanej bieli, dlatego ja używam go głównie do rozświetlenia łuku brwiowego lub w matowych makijażach z podkreślonym załamaniem i rozświetloną powieką. Ma świetną pigmentację, równo się nakłada i dobrze utrzymuje nawet na nałożonych pod spód warstwach zwykłych cieni prasowanych,
Amaze
To piękny, jasnozłoty, błyszczący cień. Zawiera zarówno małe jak i większe drobinki. Jest wspaniałym elementem wykańczającym każdego rozświetlającego makijażu. Ja nakładam go w wewnętrzny kącik oka lub do rozświetlenia całej powieki.
Muse
Przepiękny, bardzo intensywny bordowo-fioletowy metaliczny cień. Nada każdemu wieczorowemu makijażowi "tego czegoś". Zaczęłam go wprowadzać do moich jesiennych makijaży i wiem, że będę po niego sięgać całą zimę.
Katheleen Lights
To cień z mini kolekcji stworzonej przez YouTuberkę Katheel Lights. Ma odcień ciemnego, miedzianego złota. To jeden z moich ulubionych cieni w jesiennych i zimowych makijażach. To właśnie o niego z całej kolekcji dostałam najwięcej pytań i komplementów.
Sequin
Różowy cień z dużymi drobinkami (jak nazwa wskazuje - cekinami), najsłabiej napigmentowany z całej mojej małej kolekcji. Za to idealnie nadaje się do używania jako topper w makijażu oczu, czyli błyszczący cień nakładany jako ostatni na oku w celu dodania błysku.
Flexitarian – kosmiczny rozświetlacz
Kosmiczny, bo właśnie z kosmosem kojarzy mi się jego nazwa. Kosmiczne ma też wykończenie, piękną, błyszczącą taflę. Jego odcień jest neutralny w stronę chłodnego – dla mnie mógłby być trochę cieplejszy, mimo to jest naprawdę przepiękny. Ostrzegam jednak, że jego drobinki są całkiem dobrze widoczne, więc nie dla każdego może nadawać się do stosowania na dzień.
Give it to me straight – paleta cieni
Przyznam szczerze, że miałam problem, którą paletę wybrać. Wreszcie skusiłam się na Give it to me straight ze względu na to, że nie jest to duża paleta, a ja naprawdę nie mam już gdzie ich trzymać (13 palet dla laika makijażowego to dużo) oraz ze względu na neutralną kolorystykę, pasującą do moich zielonych oczu. Wiem, że ciepłe cienie są nadal na topie, ale już mi się trochę przejadły, zwłaszcza, że nie są specjalnie użytkowe (w branży w której na co dzień pracuję zawodowo raczej nikt nie docenia kunsztu wyblendowania czerwonego cienia na oku – takie życie).
Give it to me straight nadaje się natomiast zarówno do neutralnych, dziennych makijaży, matowych lub z odrobiną błysku, jak i do bardziej intensywnych, wieczorowych, z ciekawym akcentem kolorystycznym. Świetnie współgra kolorystycznie z moimi Super Shock Shadows.
Mieliście okazję używać kosmetyki ColourPop? A może planujecie zrobić zamówienie?
Give it to me straight nadaje się natomiast zarówno do neutralnych, dziennych makijaży, matowych lub z odrobiną błysku, jak i do bardziej intensywnych, wieczorowych, z ciekawym akcentem kolorystycznym. Świetnie współgra kolorystycznie z moimi Super Shock Shadows.
Mieliście okazję używać kosmetyki ColourPop? A może planujecie zrobić zamówienie?
Tez mam zielone oczy;) i te odcienie super właśnie by podkreslily oczka;)
ReplyDeleteNie mialam jeszcze nic z tej firmy, ale na cienie mysle, ze sie pokusze 😍 sa pieeeeekne
Polecam, zwłaszcza super shock shadow, bo to na prawdę coś innego niż wszystko :)
DeleteMM te błyski cudne <3
ReplyDeleteMają naprawdę piękne paletki cieni, ale jeszcze niczego od nich nie miałam ;)
ReplyDeleteNigdy nie miałam styczności z tymi kosmetykami, ale wyglądają przepięknie! Na powiece to dopiero musi być piękny efekt :)
ReplyDeleteBardzo lubię tą markę! Mam pomadki i spisują mi się świetnie :)
ReplyDeleteDobrze, wiedzieć następnym razem skuszę się na coś do ust :) A masz płynne pomadki czy lippie stix?
Deleteone są cudowne! Ale za dużo mam już mazideł:(
ReplyDeleteMuszę przyznać, że nie znam tych kosmetyków, ale mają świetne kolory :)
ReplyDeleteJakie te pojedyncze cienie są obłedne <3
ReplyDelete