Sarah Henning "Wiedźma morska" - recenzja książki
Cześć! Dziś przychodzę z krótką recenzją książki autorstwa Sarah Henning, "Wiedźma morska".
Rzadko zdarza mi się czytać nowości, bo tak pozwolę sobie nazwać książkę wydaną w tym roku, ale nagle poczułam chęć odmiany, miałam chwilowo dość kryminałów i postanowiłam sięgnąć po coś całkiem innego. Książka ta bowiem jest z gatunku fantasy, a ja choć całkiem lubię niektóre "fantastyczne" książki to nie sięgam po nie zbyt często.
"Morska wiedźma" inspirowana jest znaną baśnią Andersena, "Mała syrenka". Jak być może wiecie zakończenia oryginalnych baśni duńskiego autora nie były tak kolorowe jak ich disneyowskie wersję i tu również poznajemy bardziej mroczną, nieco pokręconą wariacje na temat tej historii.
Historia zaczyna się od trójki przyjaciół, księcia Nika, pochodzącej z biednej rodziny Evie oraz szlachcianki Anny. Rodzina Evie kryje jednak tajemnicę, są oni obdarzeni magicznymi mocami, tępionymi przez resztę społeczeństwa. Gdy Anna umiera w wyniku utonięcia, Evie ma wyrzuty sumienia że nie potrafiła jej pomóc. Jednak kiedy w czasie urodzinowego rejsu książęcy statek trafia na sztorm, a Nik wypada do wody ratuje go syrena łudząco podobna do Anny. Evie nie może uwierzyć w taki zbieg okoliczności, tym bardziej że niedługo później ta sama dziewczyna staje na jej drodze, tym razem w ludzkiej postaci. Postanawia jednak jej zaufać.
Chociaż ten skrócony opis fabuły na to nie wskazuje, to zgodnie z tytułem ta książka to bardziej historia małosyrenkowej wiedźmy Urszuli niż samej Arielki, która mimo wszystko pojawia się w książce. Opowieść nawiązuje również do uprzedzeń i polowań na czarownice, które są niechlubną częścią europejskiej historii. Oczywiście jak przystało na fantasy, tu umiejętności magiczne są prawdziwe. I chociaż wspomniane już uprzedzenia de facto są ramą całej historii to według mnie aż do kulminacyjnego momentu ich straszne konsekwencje nie są wystarczające podkreślane. Sam pomysł na fabułę, chociaż nieco odtwórczy, całkiem przypadł mi do gustu, jednakże wiele sytuacji z książki wydało mi się dziwnych, oderwanych od całości (i rzeczywistości), chwilami miałam wrażenie że czytam opowieść z nastoletniego bloga fan fiction (bez urazy dla nikogo, sama taki miałam, ale nie jest to najwyższy poziom literatury). Tak więc styl pisania oceniam niezbyt wysoko, postaci też nie są zbyt spójne. Zakończenie jest ciekawe, epilog zamyka całą historię łącząc ją jeszcze bardziej z klasyczną "Małą syrenką" i właściwie nachodzi mnie refleksja, że autorka miała pomysł na prolog, punkt kulminacyjny i epilog, a resztę dopisała bo musiała.
Podsumowując, sama nie wiem czy Wam tą książkę polecać czy nie. Jest to dość lekka lektura, taka na jeden wieczór i choć koncepcja jest ciekawa, to z pewnością nie jest to konieczna pozycja do przeczytania. A może już mieliście okazję się z nią zapoznać? Dajcie znać w komentarzach.
Fabuła dla mnie, może zatem sięgnę :)
ReplyDeleteSama fabuła jest fajna, wykonanie nieco gorsze :D
DeleteKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła, ale na pewno znajdzie swoich faworytów :D
ReplyDeletePozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Pewnie tak ;)
Deletesuper recenzja
ReplyDeleteCzytałam gdzieś już recenzję tej książki - że niby taka bardziej hard corowa wersja arielki;))) Przyznam, że mając tak dużo do czytania, na ta pozycję już się nie skuszę:D
ReplyDeletepozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Masz rację, jest wiele lepszych książek :)
DeleteZaczęłam ją czytać na Legimi, ale topornie mi idzie :(
ReplyDeleteJa czytałam trochę po łepkach żeby szybciej skończyć :D
DeletePrzyznam szczerze, że nie sięgnęłabym po tą książkę.
ReplyDeleteNie dziwię się ;)
Delete